Atut Podborze: Kotlak - Dariusz Dubiel, B.Krzysztofik, Dominik Dubiel, Kokoszka - Gałat, Kilian, Kuraś, K.Krzysztofik - Szymański, Głowacz (46 Żala)
Victoria Czermin : Hołowiński - Jachym,
Z.Skoczylas, Sikora, R.Klich - G.Klich (46 Czaja), Wróbel (75 M.Borowiec),
Rudek, Sanecki (80 M.Padykuła) - Żelazko (46 Soboń), Zych
Sędziował:
Grzegorz Żak z Mielca. Widzów 150
Bramki: 1-0 Kuraś (7), 1-1 Sanecki (55, k.), 2-1 Żala (75)
Na inaugurację rundy wiosennej Victoria nie sprostała drużynie Atutu. Mecz
rozgrywany był na grząskim boisku w niesprzyjających warunkach pogodowych,
przy silnym bocznym wietrze i padającym deszczu. Pomimo tego obie jedenastki
zaprezentowały się z dobrej strony. Gospodarze dość szybko uzyskali
prowadzenie. Już w 7 minucie defensywa Victorii popełniła błąd bezlitośnie
wykorzystany przez napastnika miejscowych, który z 6 metrów nie miał
najmniejszych problemów z pokonaniem Hołowińskiego. Dalszy ciąg meczu miał
wyrównany przebieg i pomimo starań obydwu drużyn wynik do przerwy nie uległ
zmianie. W przerwie trener Victorii dokonał dwóch zmian, które przyniosły
spodziewany rezultat. W 55 minucie w sumie niegroźnej sytuacji na polu karnym
gospodarzy faulowany był Zych i jedenastkę wykorzystał Sanecki strzałem w
prawy dolny róg golkipera Atutu. Potem znów gra toczyła się w środku pola i
żadnej z drużyn nie udało stworzyć sobie jakiś klarownych sytuacji do
zdobycia bramki. Wynik remisowy pewnie utrzymał by się do końca meczu, gdyby
nie fatalne nieporozumienie i błąd nota bene dobrze broniącego w tym meczu Hołowińskiego.
W 75 minucie interweniował on poza polem karnym, ale uczynił to tak
niefortunnie, że piłka po jego wybiciu trafiła wprost w Jachyma, który
asekurował piłkę. Ta trafiła pod nogi Żali, który natychmiast uderzył
w kierunku opuszczonej przez Hołowińskiego bramki. Ku rozpaczy kibiców
Victorii piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Niestety ani dalsze
przeprowadzone zmiany ani starania zawodników Victorii nie przyniosły zmiany
rezultatu i uratowania choćby 1 punktu, który wydawał się być prawie pewny.
FOTO
Victoria Czermin: Hołowiński -
Jachym, Z.Skoczylas, Sikora, R.Klich - G.Klich, Czaja, Wróbel , Rudek (75
M.Padykuła) - Sanecki , Żelazko (62 Ł.Zych)
Marmury Przyłęk: Bańka - M.Żelazko,
Chlebowski, Charchut, Stypa (46 Chodur) - Kozłowski, Kubik, Magda ( 80 Kozak),
Węgrzyn - Komaniecki, Drwal
Sędziował:
Sebastian
Krzak z Mielca. Widzów 250.
Bramki: 0-1 Drwal (7), 0-2 Kozłowski (20), 1-2 Sanecki (45, k.)
Tym razem porażka. Mecz rozpoczął się niespodziewanie od dominacji gości, którzy wykazali się poza tym dobrą skutecznością. Już na początku meczu po dośrodkowaniu z lewej strony napastnik Marmurów niezbyt silnym strzałem głową z 10 metrów zaskoczył Hołowińskiego. W 11 minucie kąśliwy strzał z rzutu wolnego w krótki róg obronił bramkarz Victorii. Pierwszą groźną akcję Czerminianie przeprowadzili dopiero w 16 minucie jednak Sanecki przestrzelił. W 20 minucie Żelazko z 5 metrów w dogodnej sytuacji trafił wprost w bardzo dobrze dysponowanego tego dnia bramkarza Przyłęka. Jeszcze w tej samej minucie znów cieszyli się goście. W zamieszaniu podbramkowym przytomnie zachował się jeden z zawodników Marmurów i po niezbyt udanej interwencji Hołowińskiego dobił piłkę odbitą od słupka. W 35 minucie mogło być po meczu ale na szczęście Hołowiński obronił w sytuacji jeden na jeden. Od tego momentu gospodarze uzyskali wyraźną przewagę. Jednak strzelali albo niecelnie (Skoczylas z 5 metrów głową obok słupka) albo pewnie bronił bramkarz gości (Sanecki głową z 7 metrów). Dopiero w samej końcówce pierwszej odsłony udało się strzelić kontaktowego gola. W polu karnym piłkę dotknął obrońca gości. Sędzia podyktował rzut karny. Ta decyzja spotkała się z protestami przyjezdnych. Najgoręcej protestował bramkarz i został ukarany za to żółtą kartką. Pewnym egzekutorem okazał się niezawodny Sanecki. Po przerwie nadal dominowali gospodarze a ich przewaga momentami była zdecydowana. Goście ograniczyli się do nielicznych kontr. W 65 minucie po nieporozumieniu wśród obrońców Marmurów Sanecki stanął w oko w oko z bramkarzem lecz nie zdołał go pokonać. Była to najlepsza sytuacja do wyrównania stanu meczu. W nerwowej końcówce faulowany w polu karnym był Zych lecz arbiter nieco spanikował i nie podyktował karnego co spotkało się z kolei z protestami gospodarzy. FOTO
18.04.2004 godz.11.00
Ostrovia
Ostrowy B.
- Victoria
Czermin 1:1 (4:2)
Ostrovia: Kościelny - Mielczarek,
Cudo, Macina, R.Misiak - T.Misiak (70 Wójcik), Guźda (80 Cieślik), Ćwik,
G.Szczęch - R.Szczęch, Piotr Misiak (60 Skiba)
Victoria Czermin: Jemioło - Jachym,
Z.Skoczylas, Janeczek (46 Wróbel), R.Klich - Żelazko (60 Padykuła M), Soboń,
Czaja, Sanecki (60 Klich G.) - Rudek, Zych
Sędziował:
Stanisław Wieczerzak. Widzów 200
Bramki: 1-0 R.Szczęch (35), 1-1 R.Szczęch (90+2) sam.
Był to najsłabszy mecz Victorii w tej rundzie. Był to mecz paradoksów. Pierwszą połowę powinien wygrać Czermin, a drugą Ostrowy, a stało się dokładnie na odwrót. Pierwsi groźnie zaatakowali Czerminianie. W 15 minucie na bramkę Kościelnego uderzył z 20 metrów Czaja, lecz minimalnie chybił. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Minutę później Jemioło wyszedł obronną ręką z sytuacji jeden na jeden. Potem Rudek zmarnował dwie doskonałe sytuacje na objęcie prowadzenia (w 29 i 32 minucie). W 35 minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Po nieudanej pułapce na czystą pozycję wyszedł napastnik Ostrovii i tym razem Jemioło musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Victoria próbowała jeszcze do przerwy doprowadzić do remisu lecz w 43 minucie znów nie popisał się Rudek pudłując w sytuacji sam na sam. Druga połowa była znacznie słabsza od pierwszej. Victoria próbowała atakować lecz kompletnie nic z tych ataków nie wynikało i w zasadzie piłkarze z Czermina nie stworzyli w tej części gry ani jednej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Za to gospodarze w 51 mogli i powinni zapewnić sobie 3 punkty w tym meczu. Na szczęście zawodnik z Ostrów fatalnie przestrzelił nad poprzeczką (jak on to zrobił???) będąc 3 metry od w zasadzie pustej bramki. Mecz z pewnością zakończył by się zwycięstwem gospodarzy, gdyby nie fatalna interwencja stopera Ostrów, który do tego momentu bardzo umiejętnie kierował poczynaniami defensywnymi swojej drużyny i w II połowie był zaporą nie do przejścia dla niemrawo grających gości. Otóż w doliczonym już czasie gry zatrzymał on piłkę ręką na 25 metrze. Można założyć z prawie 100 % pewnością, że gdyby tego nie uczynił i tak Skoczylas nie wykorzystał by tej sytuacji. A tak sędzia ukarał defensora gospodarzy czerwonym kartonikiem i podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Rudek i uderzył mocno na bramkę. Kościelny zdołał odbić piłkę. Ta trafiła w poprzeczkę, potem pod nogi Padykuły, który skierował ją w kierunku bramki. Desperacka interwencja jedenego z obrońców spowodowała, że piłka znalazła się w bramce. Tak więc szczęście dosłownie w ostatnich sekundach uśmiechnęło się do Victorii.
Trzeba jeszcze dodać, że mecz był rozgrywany na fatalnej murawie, gdzie piłka dosłownie skakała jak pijany zając w kapuście. Dlatego kibice oglądali mnóstwo niecelnych zagrań z obu stron a składnych akcji w całym meczu było może dosłownie 2. FOTO
25.04.2004 godz.11.00
Victoria
Czermin - Gryf Mielec 3:1 (1:1)
Victoria Czermin: Jemioło - Jachym,
Z.Skoczylas (80 M.Padykuła), Janeczek, R.Klich - Soboń, Wróbel, Czaja
(90 Zieliński), Sanecki (55 Żelazko) - Rudek, Zych (Sikora)
Gryf Mielec: Fleszar - K.Lis, J.Lis, Chrabąszcz,
Młynek - Słonina, Sokołowski, Dudek, Kasprzak - Dymek, Wąsowski
Sędziował:
z Dębicy. Widzów 200.
Bramki:
0-1 Kasprzak (9, k.), 1-1 Rudek (34), 2-1 Żelazko (55, k.), 3-1 Rudek (77)
Drugie
zwycięstwo Victorii w tej rundzie. Mecz rozpoczął się po myśli
przyjezdnych. W 9 minucie Jachym niefortunnie interweniował w polu karnym przez
nikogo nie atakowany. Piłka tak skozłowała, iż trafiła go w rękę. Arbiter
bez wahania podyktował jedenastkę i było 0-1 po tzw. golu z niczego. W 12
minucie mogło być 1-1. W zamieszaniu na polu bramkowym Gryfu piłka uderzyła
w słupek i wyszła w pole. W odpowiedzi goście mieli bardzo dobrą sytuację
na podwyższenie prowadzenia. W 25 minucie napastnik gości uderzył głową piłkę
na kozioł. Ta przelobowała interweniującego Jemiołę lecz na szczęście
trafiła w poprzeczkę i wyszła na aut bramkowy. Chwilę potem Rudek
przeprowadził solową akcję, lecz będąc oko w oko z bramkarzem Gryfu trafił
go w nogi. Ale co się odwlecze... W 34 minucie rzut wolny z 40 metrów wykonywał
Czaja. Po jego dośrodkowaniu Rudek głową skierował niezbyt silnie piłkę w
kierunku bramki Gryfu. Ta nieco skiksowała przed bramkarzem i znalazła się w
siatce. Po przerwie dominowali już tylko gospodarze. W 55 minucie w niegroźnie
wyglądającej sytuacji tuż przy linii końcowej w polu karnym faulowany był
Zych. Jedenastkę pewnie wykorzystał Żelazko, przy czym był to jego pierwszy
kontakt z piłką w tym meczu. W 67 minucie znów Zych był bohaterem akcji. Po
jego strzale z 16 metrów piłka uderzyła w poprzeczkę, a Rudek dobijając piłkę
był na spalonym. Wynik meczu ustalił w 77 Rudek w nieco kontrowersyjnych
okolicznościach. Przeprowadził on bowiem indywidualną akcję zakończoną
strzałem. Sędzia asystent sygnalizował w tej akcji pasywnego spalonego Zycha.
Główny odgwizdał spalonego, lecz po konsultacji z asystentem uznał nota bene
prawidłowo zdobytą bramkę. FOTO
2. 05.2004
godz.14.00
Sokół
Kolbuszowa - Victoria Czermin 2:3
(0:3)
Sokół K. : Fila - Lorenc, Chmielowiec,
Popiołek (30 Blicharz), Wilk, Weryński - Karkut, Przybyło, Hałdas (60 Skowroński)
- Makocki (46 Kret), Sito
Victoria Czermin: Jemioło - Jachym,
M.Borowiec, Janeczek, R.Klich (25 Padykuła) -G.Klich, Wróbel, Czaja,
Sanecki (55 Zych) - Rudek, Żelazko (76 Seweryn Dziekan)
Sędziował:
Grzegorz Nycek z Goleszowa. Widzów 400.
Bramki: 1-0 Lorenc (10, k.), 1-1 Żelazko (36), 1-2 Zych (64), 1-3 Zych (70), 2-3 Chmielowiec (82)
Mecz miał podobny przebieg jak ostatni wytęp Victorii ( bramka dla gospodarzy i gol na 2-1 dla Victorii to niemalże identyczne sytuacje jak w meczu z Gryfem). Początek meczu należał do gospodarzy, którzy już w 2 minucie mogli objąć prowadzenie lecz w sytuacji sam na sam z Jemiołą napastnik Sokoła fatalnie przestrzelił. Ale już w 10 minucie gospodarze zdobyli bramkę z rzutu karnego. Ręką na polu karnym zagrał tym razem Borowiec Marcin zastępujący w tym meczu nieobecnego Skoczylasa. Potem powoli uwidaczniała się przewaga Czerminian. W 14 minucie Wróbel dał sygnał do ataku . Przeprowadził on solową akcję w swoim stylu, ale jego strzał obronił Fila. W 22 minucie Rudek strzałem po ziemi (boisko było mokre, ale murawa świetnie przygotowana) znów zatrudnił Filę, który był na posterunku. W 25 minucie boisko z powodu kontuzji (chyba skręcona noga) musiał opuścić Rafał Klich a zastąpił go Marcin Padykuła. Mecz był dosyć ostry, odczuł to najbardziej właśnie Klich i Wróbel, który został brutalnie sfaulowany w 30 minucie. Po rzucie wolnym piłka wstrzelona w pole karne przez Czaję uderzyła w słupek. Przewagę Victorii w tej części gry udokumentował Żelazko, który rajd przez pół boiska zakończył płaskim strzałem obok interweniującego bramkarza Sokoła, ponieważ defensywie gospodarzy nie wyszła pułapka ofsajdowa. Sokół próbował natychmiast odpowiedzieć lecz Jemiołę uratowała poprzeczka. W końcówce pierwszej połowy Żelazko mógł dać prowadzenie Victorii lecz Fila obronił jego strzał z bliskiej odległości. Po przerwie obie drużyny stworzyły po kilka sytuacji do zdobycia bramki ale skuteczniejszy okazali się zawodnicy z Czermina a konkretnie Zych. Wykorzystał on bezbłędnie dwa idealne podania swoich kolegów (G.Klicha i Rudka). W pierwszym przypadku arbiter odgwizdał spalonego po sygnalizacji asystenta lecz gdy zorientował się, że Klich sam kontynuuje akcję puścił grę. Gospodarze mieli o to do arbitra pretensje (nieuzasadnione o samą akcję lecz uzasadnione o gwizdek). Zych w 66 minucie mógł zdobyć jeszcze jednego gola ale w sytuacji jeden na jeden strzelił obok słupka. Potem Dziekan przestrzelił z 6 metrów w doskonałej sytuacji, a był to ważny moment ponieważ inicjatywa w ostatnich minutach znów należała do Sokoła. Na szczęście gospodarze strzelili tylko jedną bramkę bo w pozostałych sytuacjach wspaniale spisywał się Jemioło (w jednej sytuacji wszyscy widzieli już piłkę w siatce lecz bramkarz Victorii leżąc zdołał wybić jakimś cudem odbić futbolówkę). FOTO
9.05.2004
godz.16.00
Victoria
Czermin - Raniżovia Raniżów 4:2 (3:0)
Victoria Czermin:
Jemioło - Jachym, Z.Skoczylas, Janeczek, Sikora (46 Soboń, 76
Kwaśnik) -G.Klich (46 Sanecki), Wróbel, Czaja, Zych -
Rudek, Żelazko
Raniżovia: Warzocha
- A.Pado, Chmura, Soja, Bałos - T.Sondej (67 G.Sondej), Sykała, Piekarz, Burek
- Mikłoś, L.Pado
Sędziował: Mariusz Gorczyca z Mielca. Widzów
300.
Bramki: 0-1 L.Pado (8), 1-1 Sanecki (47), 2-1
Soboń (53), 3-1 Skoczylas (69), 4-1 Zych (81), 4-2 Mikłoś (85)
Tym razem
do Czermina przyjechał główny pretendent do mistrzowskiego tytułu. Do tej
pory piłkarze Raniżovii grali m.in. z Smoczką, Złotnikami, Atutem i
wszystkie te mecze rozstrzygnęli na swoją korzyść. W pierwszej połowie goście
potwierdzili swe aspiracje. Już w 8 minucie wyszli na prowadzenie za sprawą
Pady. Victoria próbowała odrobić straty lecz w zasadzie w pierwszej odsłonie
stworzyła tylko jedną dogodną sytuację, którą w 13 minucie zmarnował
Rudek. Goście natomiast pomiędzy 20 a 30 minutą spotkania wyraźnie
dominowali na boisku i stworzyli kilka stuprocentowych sytuacji na podwyższenie
rezultatu ale na szczęście zawiodła ich skuteczność (m.in. w 29 minucie
strzał głową z 6 metrów trafił w słupek, a w 32 minucie Jemioło obronił
strzał z 3 metrów). W przewie trener Victorii dokonał dwóch zmian oraz
roszad w ustawieniu. Gospodarze od razu natarli na Raniżovię z impetem. Już 2
minuty po wznowieniu gry faulowany przed polem karnym był Czaja, który w
drugiej połowie był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku. Rzut wolny
zamienił na bramkę Sanecki strzałem w krótki róg. Goście w tym momencie
zupełnie się pogubili i oddali inicjatywę szalejącym miejscowym. W 50
minucie rajd w swoim stylu przeprowadził Wróbel lecz jego strzał minimalnie
chybił celu. W 53 minucie Soboń strzałem z dystansu zaskoczył wysuniętego
Warzochę, a minutę potem Rudek uderzył z 16 metrów w poprzeczkę. W 64
minucie Zych w dogodnej sytuacji próbował lobować bramkarza jednak piłka
przeszła tuż nad poprzeczką. Okres miażdżącej wręcz przewagi gospodarzy
potwierdzili zdobyciem kolejnych bramek Skoczylas i Zych po doskonałych
podaniach Czai. Raniżowia doszła do siebie dopiero w ostatnich 10
minutach i stworzyła 3 wyśmienite okazje do strzelania gola, ale zdołała
wykorzystać tylko jedną. FOTO
16.05.2004
godz.14.00
Dębiaki
Victoria
- Czermin
2:8 (2:1)
Dębiaki: Wójcik -
W.Świątek, P.Świątek, Kupiec (46 T.Hyjek), G.Świątek (35 Pszeniczny) -
P.Hyjek (70 Stala), T.Flis, Paterak, P.Flis - A.Hyjek, Ł.Hyjek
Victoria Czermin: Jemioło - Skoczylas,
Jachym, Ł.Soboń, Padykuła (88 J.Soboń) - Janeczek, Rudek, Czaja, Wróbel (33
Borowiec) - Sanecki (81 Zieliński), Zych
Sędziował:
Dariusz Nycek z Mielca. Widzów 150.
Bramki: 1-0 A.Hyjek (3), 2-0 T.Flis (10), 2-1 Sanecki (14), 2-2 Rudek (17), 2-3 Zych (49) 2-4 Zych (51), 2-5 Zych (54) 2-6 Sanecki (65) 2-7 Rudek (76) 2-8 Skoczylas (79)
Okazała victoria Czermina w Dębiakach. A zapewniam, mogła być jeszcze bardziej okazała (spokojnie dwucyfrówka). Ale po 10 minutach nie znalazłbym na stadionie ani jednej osoby, która powiedziałaby, że Czermin wygra ten mecz i to w jakich rozmiarach. Raczej kibice z Czermina przypominali sobie pojedynek rozegrany tutaj przed rokiem, kiedy to wracaliśmy stąd z bagażem 5 goli. Gospodarze zaatakowali od pierwszych minut i to bardzo skutecznie. Na szczęście Victoria szybko się pozbierała i po następnych 10 minutach był już remis. Pierwszego gola po zespołowej akcji zdobył Sanecki, a do remisu doprowadził Rudek pięknym strzałem z woleja pod poprzeczkę po dośrodkowaniu Czai z rzutu wolnego. Od tego momentu gra się wyrównała, ale ogólnie lepsze wrażenie pozostawili w pierwszej części gry Dębiaki. No a po przerwie...Piłkarze z Dębiaków po prostu nie istnieli. Bohaterem meczu był bez wątpienia Zych, który w przeciągu 5 minut pozbawił gospodarzy wszelkich złudzeń i nadziei aplikując im trzy bramki. Załamane takim obrotem sprawy Dębiaki oddały całkowicie inicjatywę Victorii, która z rozmachem atakowała bramkę rywali, strzelając kolejne gole. Najładniejszego zdobył Skoczylas po solowym rajdzie przez pół boiska. Mogło być ich jeszcze więcej bo Rudek nie wykorzystał jeszcze dwóch sytuacji sam na sam ( 25 i 75 minuta), Soboń po indywidualnej akcji strzelił w słupek (83 min), Czaja z dystansu również trafił w słupek (90+4 min). FOTO
Victoria Czermin -
Sokół
Malinie 3:5 (3:2)
Victoria Czermin: Jemioło -
Skoczylas, Jachym (53 Latos), Ł.Soboń (58 J.Soboń), Sikora - Janeczek, Rudek,
Czaja, Żelazko( 75 D.Pezda ) - Sanecki, Zych
Sokół Malinie: Indyk - Barnat, G.Krempa, A.Krempa, Kapinos - Ochab, Staniewski, Madej, Szwedo - Głaz, Nowosielski
Sędziował:
Bartłomiej Widelak z Kolbuszowej. Widzów 200.
Bramki: 0-1 Madej (8), 1-1 Sanecki (17,k.), 1-2 G.Krempa (25 ,k.), 1-3 Nowosielski (28), 1-4 Madej (62), 2-4 Sanecki (77,k.), 3-4 Sanecki (81,k.), 3-5 Nowosielski (88)
Przerwana została dobra passa piłkarzy z Czermina, którzy w tym meczu popełnili zdecydowanie za dużo błędów w defensywie, skwapliwie wykorzystanych przez gości z Malinia. Mecz rozpoczął się od obustronnych ataków. Już w 3 minucie poprzeczka uratowała Jemiołę. Minutę później Indyka uratował słupek po strzale Zycha. Ta wymiana ciosów zakończyła się zdobyciem bramki przez Madeja, który zakończył celnym strzałem indywidualną akcję i tradycji stało się zadość tzn. Victoria tradycyjnie straciła szybko pierwsza bramkę. Wyrównał Sanecki z rzutu karnego podyktowanego za faul na Zychu. Ale remis długo się nie utrzymał. Tym razem Jachym przewinił w polu karnym i G.Krempa pewnym strzałem pokonał Jemiołę. Potem Victoria starała się odrobić straty i była raz po raz kontrowana i to skutecznie. Dopiero w drugiej połowie udało się piłkarzom Czermina zdobyć kontaktową bramkę lecz w końcówce meczu goście znów po klasycznej kontrze rozwiali nadzieje miejscowych choćby na 1 punkt. Na uwagę zasługuje fakt, że wszystkie trzy bramki zdobył Sanecki z rzutów karnych, za każdym razem strzelając w ten sam sposób.
Po za tym plaga kontuzji
nawiedziła Victorię. Do kontuzjowanego Wróbla i Rafała Klicha dołączył na
tygodniu Padykuła. Mecz z Sokołem był momentami bardzo ostry, chlorek był w
użyciu z 10 razy. Kontuzji w tym meczu doznał Jachym, tak więc posypała się
cała obrona. FOTO
30.05.2004
godz.11.00
Madras
Goleszów - Victoria Czermin 2:3 (3:7)
Madras Goleszów : M.Kudła - J.Dul, Dusz,
Berezak, Janeczko - Wszół (46 Mazur), Kobos, S.Dul, Soja - Mucha (46 Haracz),
Ortyl
Victoria Czermin: Jemioło - Skoczylas, Jachym,
Latos, , Sikora - D.Pezda, Ł.Soboń Rudek (70 J.Soboń), Karczmarczyk (60
G.Pezda) - Sanecki, Zych
Sędziował:
Tomasz Mroczek z Mielca. Widzów 200.
Bramki: 0-1 Sanecki (36,k.), 0-2 Ł. Soboń (41), 1-2 J.Dul (66), 2-2 Haracz (81), 2-3 Skoczylas (85)
Był to najsłabszy występ Victorii w tej rundzie, a mimo to i tak zwycięski, głównie za sprawą Goleszowa, który nie przez przypadek zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Zwycięstwo w głównej mierze to zasługa Darka Pezdy, który robił co mógł aby zastąpić na pozycji rozgrywającego Czaję, który musiał pauzować za żółte kartki. Nie miał on łatwego zadania ponieważ wyjątkowo niedysponowany w tym meczu był Rudek, którego w końcu zastąpił Grzegorz Pezda. Po za tym był to jego pierwszy występ na wiosnę. Victoria zagrała słabo również ze względu na kontuzję kilku zawodników którzy do tej pory bardzo dobrze spisywali się na boisku, co odzwierciedlają wyniki osiągnięte w poprzednich meczach. Nie zagrali Żelazko, Janeczek, M.Padykuła, R.Klich, Wróbel no i Czaja za kartki, -na szczęście mógł zagrać Jachym..
Pierwsza połowa należała do Czermina. Pierwszą doskonałą okazję Victoria stworzyła w 32 minucie, ale Sanecki nie potrafił w sytuacji 1 na 1 pokonać bramkarza Madrasu. Ale chwilę potem zdobył on bramkę pewnie egzekwując rzut karny podyktowany za faul na Zychu. W końcówce pierwszej połowy Soboń Łukasz przeprowadził indywidualną akcję zakończoną celnym strzałem i wtedy wydawało się, że piłkarze z Goleszowa nie są już w stanie niczym zagrozić Victorii, tym bardziej, że praktycznie nie stworzyli oni ani jednej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. No ale tak się tylko wydawało...Po przerwie Czerminianie oddali całkowicie i zupełnie nie wiadomo dlaczego inicjatywę gospodarzom, którzy co chwilę zagrażali bramce Jemioły. Ten jednak bronił bardzo dobrze w nieprawdopodobnych wręcz okolicznościach. Jednak nie zdołał zapobiec utracie dwóch goli. Gdy znów wydawało się, że Victoria co najwyżej zremisuje albo nawet przegra, wtedy w zasadzie pierwszą akcję Czerminian (85 min !!!!) w drugiej połowie zakończył strzałem głową Skoczylas, co raczej temu zawodnikowi do tej pory się nie zdarzało (celny strzał głową).
Tak więc trzeba powiedzieć, że Victoria odniosła bardziej szczęśliwe niż zasłużone zwycięstwo, a o drugie połowie trzeba by jak najszybciej zapomnieć, bo chyba w C klasie grają na wyższym poziomie. FOTO
06.06.2004 godz. 11.00
Victoria
Czermin - Smoczanka Smoczka 1:3 (3:1)
Victoria Czermin: Jemioło (65 Kwaśnik) -
Skoczylas, Soboń, Czaja, Rudek (70 G.Pezda) - Sanecki (70 Karczmarczyk), Sikora
(22 D.Pezda), Janeczek, Sikora - Żelazko, Zych
Smoczanka: Halisz - Kozik, Krempa, Rozmus,
Jarosławski, Misiak - Styczyński, Wrzesień, Korpanty - Małaszewicz, Grębowiec
Sędziował:
Wstawski Tomasz z Dębicy. Widzów 300.
Bramki: 1-0 Czaja (12), 1-1 Grębowiec (35 k.), 1-2 Małaszewicz (44), 1-3 Soboń (49 sam.)
Do
Czermina przyjechał tym razem lider i mimo nie najlepszej postawy zdobył
pewnie komplet punktów, a to głównie za sprawą prostych błędów w obronie
Victorii. Mecz rozpoczął się pomyślnie dla gospodarzy. Po faulu na Saneckim
rzut wolny z ok. 18 metrów wykonywał Czaja i uczynił to w perfekcyjny sposób
posyłając piłkę w samo okienko bramki Halisza. Potem do głosu doszli goście.
W 35 minucie w niegroźnej mogło by się wydawać sytuacji piłkę niefortunnie
wybijał Janeczek, będący w tym momencie ostatnim obrońcą. Ta trafiła Grębowca,
który w sytuacji sam na sam został sfaulowany przez Jemiołę. Karnego pewnie
wykorzystał sam poszkodowany. W końcówce pierwszej połowy obrona Czermina
popełnił kolejny błąd i Małaszewicz nie miał najmniejszych problemów
ze zdobyciem kolejnej bramki dla gości. Druga połowa rozpoczęła się tak
fatalnie jak skończyła pierwsza.
13.06.2004 godz. 11.00
Błękitni
Siedlanka - Victoria Czermin 3:5 (2:1)
Błękitni Siedlanka:
Victoria Czermin: Kwaśnik - Skoczylas,
Padykuła (75 J.Soboń), G.Pezda (30 Krukowski), Latos , Jachym - D.Pezda,
Sanecki (82 Zieliński), M.Borowiec - Żelazko (46 Karczmarczyk), Zych
Sędziował:
Wojciech Pszeniczny z Mielca. Widzów 150.
Bramki: 1-0 (3), 1-1 Sanecki (11), 1-2 Sanecki (44), 1-3 D.Pezda (48), 2-3 (54), 2-4 Sanecki (56), 2-5 Skoczylas (65), 3-5 (73)
Victoria cały czas kontrolowała wydarzenia na boisku i sięgnęła pewnie po 3 punkty. Wynik cieszy tym bardziej, że Czerminianie zagrali w mocno osłabionym składzie. Za kartki nie mogli zagrać Rudek i Janeczek, kontuzjowani nadal są Wróbel i Sikora, nie wystąpił również Czaja. Ale ich zastępcy zagrali dobre zawody i nie pozostawili złudzeń piłkarzom z Siedlanki. Mecz rozpoczął się od szybkiego prowadzenia gospodarzy. Już pierwszą akcję zakończył celnym strzałem głową napastnik Błękitnych. Ale w ostatnich występach, gdy Victoria pierwsza szybko traciła bramkę przeważnie zawsze odnosiła końcowy sukces. I tak było tym razem, głównie za sprawą Saneckiego, który wykazał się instynktem strzeleckim w polu 5 metrów, za każdym razem dobijając piłkę praktycznie do pustej bramki. Inna sprawa, że słabo spisywał się bramkarz Błękitnych. Pozostałe bramki dla Victorii zdobyli: Darek Pezda, który po indywidualnej akcji płaskim strzałem dał Victorii dwubramkowe prowadzenie, oraz Zdzisław Skoczylas, który wykorzystał swój wzrost w polu karnym.
Nadmienić trzeba, że po długiej przerwie na boisku pojawił się Grzegorz Krukowski. FOTO
Victoria
Czermin - Złotniczanka Złotniki 3:0 (3:3)
Victoria Czermin: Kwaśnik -
Skoczylas, Sikora, Jachym, Ł.Soboń- D.Pezda (83 J.Soboń), Sanecki (71
Dziekan), Rudek, Czaja - Zych (81 Zieliński), Karczmarczyk (83 G.Pezda)
Złotniczanka Złotniki:
Sędziował:
Mirosław Wąchadło z Tuszymy. Widzów 200.
Bramki: 1-0 Rudek (14), 2-0 Zych (71), 3-0 Zych (72)
Ostatni występ Victorii w tym sezonie zakończył się pewną victorią nad wyżej notowaną Złotniczanką. Dzięki temu zwycięstwu Czermin zajął na finiszu rozgrywek 4 miejsce i teraz trzeba czekać na to jak potoczą się dalej losy stworzenia V-ligii mielecko-dębickiej i związanej z tym reorganizacji rozgrywek począwszy od klasy C.
Mecz w Czerminie rozpoczął się od ataków gości i to oni po 10 minutach gry
powinni prowadzić 1-0 lecz napastnicy ze Złotnik nie potrafili wykorzystać
sytuacji jeden na jeden z Kwaśnikiem fatalnie pudłując. Co się nie udało Złotniczance
powiodło się Victorii. W 14 minucie rzut wolny z około 40 metrów wykonywał
Rudek. Uderzył mocno i piłka ku zaskoczeniu wszystkich tuż pod poprzeczką
wpadła do siatki nie najlepiej ustawionego w tej sytuacji bramkarza Złotnik.
Potem gra toczyła się w środku pola, ale więcej z gry mieli gospodarze.
Dobrych sytuacji do zdobycia bramek nie wykorzystał nieskuteczny Karczmarczyk.
Losy meczu rozstrzygnęły się w drugiej połowie spotknia za sprawą Zycha. W
71 minucie przeprowadził on solową akcję mijając zawodników Złotnik niczym
tyczki slalomowe i pewnym strzałem pokonał bramkarza gości. Jeszcze dobrze Złotniki
nie rozpoczęły gry a już przegrywały 3-0, znów za sprawą Zycha, który
drugi raz przeprowadził indywidualną akcję rozpoczętą z połowy boiska. FOTO