Wyniki i relacje z meczów
Victorii Czermin - jesień 2004
Klasa A gr. IV mielecka


Sokół Kolbuszowa - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Marmury Przyłęk
Tempo Cmolas - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Czarni Trześń
Victoria Czermin - Atut Podborze
Gryf Mielec - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Kolbuszowianka II
Sokół Malinie - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Ostrovia Ostrowy B.
Piast Wadowice G. - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Tuszymka Tuszyma
Dębiaki - Victoria Czermin
Victoria Czermin - Błękitni Siedlanka

15 sierpień 2004r. godz.16:00

 

Sokół KolbuszowaVictoria Czermin 1:3

 

Sokół Kolbuszowa : Fila - A.Grabiec, Sito, Wilk (55 Kret), Zygo - Urban (80 Ł.Karkut), Skop, Wójcicki, T.Grabiec (70 P.Karkut) - Chmielowiec, Skowroński (75 Serafin)

Victoria Czermin : Kwaśnik - Latos, Janeczek, M.Padykuła, M.Borowiec - Czaja (75 Dziekan), Rudek, G.Wróbel (46 D.Pezda), Sanecki - Żelazko (65 Markiewicz), Zych (90 Karczmarczyk)

Sędziował: Ryszard Dudzik z Rzeszowa. Widzów: 200
Bramki: 0-1 Zych (38), 1-1 Kret (69),  1-2 Zych (72), 1-3 Sanecki (78)

            Udany początek sezonu zanotowali piłkarze Victorii. Pierwszy rywal był bardzo wymagającym przeciwnikiem, ale grał wybitnie nieskutecznie. Był to mecz z gatunku oni grają - my strzelamy gole. Ale i takie mecze się zdarzają. Nie jest sztuką wygrać, gdy na boisku wszystko wychodzi, ale za to wyczynem jest, gdy to przeciwnik w meczu dyktuje warunki, a punkty zaliczamy my. 

            Pierwsze minuty bynajmniej nie zapowiadały, że po końcowym gwizdku arbitra to my będziemy się cieszyć z końcowego wyniku. Już w 4 minucie napastnik Sokoła stanął w oko w oko z Kwaśnikiem, jednak nie zdołał go pokonać. I tego typu sytuacji w tym meczu, że naprawdę ciężko było nie zdobyć bramki zmarnowali gospodarze przynajmniej 5. Zawsze na drodze napastnikom Sokoła stawał jeden z bohaterów tego meczu Karol Kwaśnik, a gdy już i on nie dawał rady wtedy w sukurs przychodziła poprzeczka -tak było w 35 minucie, kiedy strzał z dystansu wylądował na spojeniu, a końcówce meczu piłka po strzale głową uderzyła w słupek. Sokół w tym meczu dyktował warunki i przez długie okresy gry posiadał optyczną przewagę, a Victoria broniła się prawie całym zespołem. I trzeba powiedzieć, że może nie nękała gospodarzy częstymi wypadami, ale za to jak już takowy poszedł, to Zych  zademonstrował gospodarzom o co chodzi w tej grze. Wystarczyły dwa fantastyczne wyjścia do prostopadłych piłek (w 38 min podawał Sanecki, a w 72 min Czaja) i Sokół zaliczył dwa ciosy, po których już się nie podniósł. Zych ze stoickim spokojem wykorzystał te zagrania i będąc dwukrotnie sam na sam z Filą, nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję. Bramki Zycha zostały rozdzielone zdobyciem wyrównującego gola przez Sokoła. W 69 minucie gospodarze wykonywali rzut wolny z około 25 metrów. Kwaśnik zdołał obronić mocny strzał lecz nie utrzymał piłki w rękach. Do piłki najszybciej doskoczyli przeciwnicy i tym razem pokonali naszego bramkarza. Wtedy wydawało się, że to Sokół jest bliższy odniesienia zwycięstwa, ale reakcja Victorii była natychmiastowa i właśnie Zych znów dał nam prowadzenie, a parę minut potem najlepszy snajper poprzedniego sezonu -Sanecki technicznym uderzeniem z ostrego kąta pokonał po raz trzeci w tym spotkaniu Filę. Wcześniej bardzo dobrej sytuacji nie wykorzystał nowy nabytek Czermina Adrian Markiewicz, który z bliska przestrzelił, ale była to praktycznie tylko jedna zmarnowana przez nas sytuacja w tym dniu w przeciwieństwie do gospodarzy. 

        Trzeba jeszcze napisać, że mecz był rozgrywany na świetnie przygotowanej murawie. Boisko Sokoła z całą pewnością należy do najlepszych w naszej A-klasie, a i w wyższych klasach nie mają tak dobrej płyty. Przy takiej murawie boisko np. w Dębiakach po prostu niech się schowa. FOTO

       


22 sierpień 2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Marmury Przyłęk 3:2

 

Victoria Czermin: Kwaśnik - Jachym, M.Padykuła, Z. Skoczylas (56 M.Borowiec), Ł.Soboń - Czaja (90 Zieliński), G.Wróbel(65 Dziekan), Sanecki, Janeczek - Zych, Rudek

Marmury Przyłęk : Bańka - A.Magda (75 Rzeszutek), Kowalski, M.Magda, Jurek - Komaniecki, Rubik, Kuśmierz (55 Styczyński), Czapiga - Sukiennik, Węgrzyn

Sędziował: Grzegorz Nycek z Mielca. Widzów: 150
Bramki: 1-0 Sanecki (7,k.), 2-0 Rudek (55), 2-1 Czapiga (65, k.), 3-1 Sanecki (78, k.), 3-2 Węgrzyn (90+2)

            Bardzo dobry mecz obejrzeli kibice w Czerminie. Pomimo niesprzyjającej aury - od rana bez przerwy padało - zawodnicy obu drużyn rozegrali szybki i zacięty pojedynek, z którego zwycięsko wyszła Victoria. Obie drużyny miały po kilka świetnych okazji do zdobycia bramek po ładnych akcjach, ale gole padały głównie po stałych fragmentach gry (3 karne i jeden wolny). Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy. Już w 7 minucie w polu karnym Marmurów nieprzepisowo zatrzymywany był Zych i sędzia podyktował jedenastkę, jak się później okazało nie jedyną w tym meczu. Pewnym egzekutorem karnego był niezawodny Sanecki. Potem w miarę upływu czasu do głosu doszli goście. Między 22 a 28 minutą mieli trzy wyborne okazje na wyrównanie stanu meczu. Najpierw nowy nabytek Marmurów Sukiennik (były czołowy snajper Strażaka Niwiska) przestrzelił w sytuacji sam na sam. Potem Kwaśnika uratował poprzeczka po strzale głową z najbliższej odległości a za moment nasz bramkarz znów wyszedł obronną ręką w sytuacji sam na sam. Victoria odpowiedziała niecelnymi strzałami Czai z dystansu i Rudka głową po rzucie wolnym. Drugą połowę znów Victoria rozpoczęła od mocnego uderzenia. W nieco przypadkowych okolicznościach po zagraniu Skoczylasa oko w oko z bramkarzem Przyłęku stanął Rudek i nie zmarnował tej okazji. Goście nie mając nic do stracenia ruszyli do zdecydowanych ataków. W 65 minucie zupełnie niepotrzebnie Grzegorz Wróbel sfaulował na polu karnym napastnika przeciwnika i po pewnym strzale z jedenastki Marmury zdobyły kontaktową bramkę. Potem nie wykorzystali wręcz 200% sytuacji do wyrównania, piłka zatańczyła na linii bramkowej w asyście napastnika gości, który nie wiadomo dlaczego nie wepchnął piłki do siatki. Czerminianie już w poprzednim meczu udowodnili, że jak do tej pory są drużyną skuteczną i potrafią bardzo dobrze grać z kontry. Tak też było i tym razem. W 78 znów błysnął Zych, zawodnik stworzony do szybkiej gry z kontry. Defensorzy gości nie widzieli innej szansy na powstrzymanie jego szarży jak faul. A że było to w polu karnym, więc sędzia wskazał na wapno. Sanecki strzelił pewnie i Victoria była już o krok od zainkasowania 3 punktów. Ambitni piłkarze z Przyłęka zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki zdobywając drugiego gola z rzutu wolnego. Nie najlepiej w tej sytuacji ustawiony był mur i bramkarz Czermina. 

    Trzeba dodać, że było to pierwsze zwycięstwo nad piłkarzami Marmurów od wielu sezonów (ostatnio wygraliśmy w sezonie kiedy awansowaliśmy do okręgówki, a w poprzednim sezonie porażki 4-2  i 1-2 u siebie patrz archiwum ).

    Nie ma zdjęć niestety, bo non stop lało, a sprzęt nie lubi deszczu, bo to nie grzyb.


29 sierpień 2004r. godz.16.00

 

Tempo Cmolas – Victoria Czermin 1:2

 

Tempo Cmolas : S.Mokrzycki - K.Mokrzycki, Zaliński, Majka (65 Byrka), Jarowski - Piechota, Tyburczy, Marut, Rembisz - Pałys, Bomba (80 Rozmus)

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, Padykuła, Latos, Z.Skoczylas - Czaja (56 Żelazko), Janeczek, Sanecki, M.Borowiec - Zych (90 Karczmarczyk), Rudek (67 Bury)

Sędziował: Widzów:200. Sędziował  Pacholec z Mielca.
Bramki: 1-0 Rembisz (8), 1-1 Sanecki (83, k.), 1-2 Janeczek (86)

            Kolejne zwycięstwo naszych piłkarzy! Tym razem odniesione po dramatycznej końcówce spotkania, w którym to gospodarze byli stroną dominującą. Na szczęście gdzieś do około 70 minuty. Potem Victoria zabrała się do pracy no i zgarnęliśmy całą pulę. Gospodarze rozpoczęli ten mecz można powiedzieć w szybkim tempie a Czermin grał dziwnie ospale, niedokładnie i za nic nie mógł stworzyć jakieś dogodnej sytuacji pod bramką rywali. Już w 8 minucie Tempo wyszło na prowadzenie. Po indywidualnej akcji napastnik Cmolasu płaskim strzałem w długi róg pokonał Kwaśnika. W 29 minucie gospodarze powinni prowadzić już różnicą dwóch bramek, jednak nie wykorzystali sytuacji sam na sam. Victoria stworzyła w pierwszej połowie zaledwie jedną dobrą okazję niewykorzystaną przez Rudka. Początek drugiej połowy to jeszcze większy napór gospodarzy i w dalszym ciągu kompletna niemoc w poczynaniach ofensywnych Victorii. W 52 minucie piłka po strzale z bliskiej odległości trafiła w poprzeczkę, odbiła się od linii bramkowej, a stamtąd wyekspediował ją w pole Skoczylas. Potem znów poprzeczka uratowała Kwaśnika, do odbitej piłki doszedł jeden z zawodników Tempa i strzelił tym razem celnie lecz sędzia bramki nie uznał, gdyż był on w momencie pierwszego strzału swojego partnera na spalonym. Po wprowadzeniu zmian w drużynie Victorii obraz gry powoli zaczął się zmieniać. Czerminianie zaczęli wreszcie stwarzać sytuacje pod bramką przeciwnika. W 83 minucie rozegrali w końcu swoją popisową akcję. W zasadzie po raz pierwszy w tym meczu Zych został obsłużony podaniem za plecy obrońcy, wykorzystał swoją szybkość, wpadł w pole karne, gdzie zaczął dryblować. Obrońca gości nabrał się na zwód i sfaulował go. Jedenastkę jak zwykle pewnie wykorzystał Sanecki. Jeszcze dobrze gospodarze nie otrząsnęli się po stracie bramki a tu spotkał ich cios, którego się nie spodziewali, ba którego też nie spodziewali się kibice z Czermina, którzy remis wzięli by z pocałowaniem ręki biorąc pod uwagę to, co działo się na boisku. W 86 minucie Victoria oddała w zasadzie pierwszy i jedyny strzał z dystansu w światło bramki. Autorem tego uderzenia był Janeczek, bezwzględnie najlepszy w naszej drużynie w tym dniu. Po prostu trudno to opisać. Uderzył z około 30 metrów z taką siłą i precyzją, że bramkarz Cmolasu patrzył jak piłka wpada mu tuż pod poprzeczką do bramki. Nie muszę chyba mówić, że w drużynie gospodarzy nastąpiło totalne załamanie, a u nas po prostu euforia. Foto 


5 wrzesień  2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Czarni Trześń 2:1

 

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, Padykuła, Latos, Z.Skoczylas (78 Markiewicz) - M.Borowiec (46 Czaja), Janeczek, Sanecki, Bury (25 G.Wróbel- 55 Piłat) - Zych, Rudek 

Czarni Trześń : A.Indyk - Cichowski, Zieliński, Witek, Juwa - Bik, M.Indyk (55 Mordec), Gracz (62 Zięba) - Dąbrowski, Puła

Sędziował: Marcin Grabiec z Kolbuszowej. Widzów:200.
Bramki: 1-0 Rudek (7), 1-1 Puła (16), 2-1 Rudek (52)

           Trwa dobra passa piłkarzy z Czermina. Tym razem przeciwnicy z Trześni musieli uznać naszą wyższość, ale postawili oni bardzo wysokie wymagania. Przegrali ponieważ my zagraliśmy skutecznie jak w poprzednich meczach wykorzystując bezlitośnie błędy rywali. Pierwszy taki nadarzył się zaraz na początku meczu. Rudek wykorzystał nieporozumienie pomiędzy stoperami gości i będąc w sytuacji sam na sam nie dał żadnych szans bramkarzowi Trześni. Czarni wyrównali po kilku minutach po indywidualnej akcji zakończonej strzałem z około 10 metrów. Potem to raczej goście mieli więcej z gry i do przerwy mogli nawet prowadzić lecz w kapitalnym stylu Kwaśnik sparował na poprzeczkę potężną bombę z 20 metrów. Po przerwie znów Czarni popełnili błąd w defensywie, bramkarz niepewnie interweniował, do piłki dopadł Rudek i bez zastanowienia uderzył  z 14 metrów z woleja do pustej bramki. Jak się później okazało błąd ten kosztował gości 3 punkty. Chwilę po zdobyciu bramki powinna się powtórzyć historia z pierwszej połowy kiedy to piłkarze Trześni zaraz wyrównali. Napastnik gości w sobie tylko wiadomy sposób będąc 5 metrów od pustej bramki zdołał tak zagrać piłkę, że ta przeleciała nad poprzeczką. Od tego momentu Victoria już kontrolowała do końca przebieg gry raz po raz wyprowadzając swoje ulubione kontry. W 66 minucie Sanecki bardzo dobrze uderzył z dystansu ale bramkarz zdołał końcami palców wybić piłkę na rzut rożny. W 70 minucie Zych z 10 metrów nie zdołał pokonać bramkarza Czarnych. Goście co prawda próbowali jeszcze zdobyć choćby 1 punkt lecz nasi defensorzy spisywali się do końca meczu  bez zarzutu. Foto.


12 wrzesień 2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Atut Podborze 2:2

 

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, Padykuła (75 Borowiec), Latos, Z.Skoczylas (68 Markiewicz) - G.Wróbel (46 D.Pezda), Janeczek, Ł.Soboń (46 Żelazko) - Zych, Rudek 

Atut Podborze : R.Gałat - Dariusz Dubiel, K.Żala, Dominik Dubiel, Kokoszka - W.Gałat, Szymański (86 Gwóźdź), M.Krzysztofik, K.Krzysztofik - Głowacz, Żala

 

Sędziował: Tomasz Kukowski z Mielca. Widzów: 250.
Bramki: 0-1 K.Krzysztofik (4), 0-2 K.Krzysztofik (27), 1-2 Rudek (58), 2-2 Rudek (90+3)

            Można powiedzieć tak: w końcu, nareszcie przełamaliśmy kompleks w meczach z Atutem Podborze. Zdobyliśmy historyczny pierwszy punkt w konfrontacji z tym rywalem (zajrzyjcie do archiwum). I tym samym nadal po 5 rozegranych kolejkach jesteśmy samodzielnym liderem naszej grupy. 
Mecz zaczął się dla nas fatalnie, a w ogóle o pierwszej połowie należało by jak najszybciej zapomnieć. W Atucie pierwsze skrzypce grał niezwykle bramkostrzelny w meczach z Czerminem K. Krzysztofik. Cały mecz bowiem to pojedynek właśnie tego napastnika z naszym brakarzem Karolem Kwaśnikiem. Już w 4 minucie po błędzie Latosa, który nie trafił w piłkę K.Krzysztofik po raz pierwszy stanął przed szansą pokonania Kwaśnika i płaskim uderzeniem w długi róg bramki nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję naszemu golkiperowi. Dalsze minuty to dominacja Atutu i bardzo słaba postawa całej drużyny Czermina, a zwłaszcza naszych skrajnych pomocników G.Wróbla (grał z kontuzją) i Ł.Sobonia (nominalnie lewy obrońca), co w efekcie sprawiło, że w pierwszej odsłonie Victoria nie zdołała stworzyć choćby jednej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. A Atut po prostu grał... W 23 minucie Krzysztofik będąc sam na sam z Kwaśnikiem strzelił nad poprzeczką, ale chwilę potem bezwzględnie wykorzystał nieudaną pułapkę ofsajdową naszej drużyny i w sytuacji jeden na jeden spokojnie przelobował Kwaśnika. 

Po przerwie nastąpiły zmiany, które tak jak w poprzednich meczach zdecydowanie poprawiły grę zespołu Victorii. Ale pierwszą znakomitą okazję na podwyższenie prowadzenia i w zasadzie zapewnienie sobie 3 punktów mieli goście. Zaraz po wznowieniu gry Kwaśnik uratował Victorię przed niechybną utratą gola kapitalnie parując na słupek silny strzał napastnika gości (chyba nie był to Krzysztofik tym razem). Do odbitej od słupka piłki dopadł znów zawodnik gości i umieścił piłkę w siatce lecz arbiter gola nie uznał, ponieważ strzelec był na spalonym (identyczny fart mieliśmy w meczu z Cmolasem). W 54 minucie znów Kwaśnik wyszedł obronną ręką po strzale K. Krzysztofika z 12 metrów. Niewykorzystane okazje przez Atut zemściły się w 58 minucie. Rzut rożny wykonywał Czaja a nogę w polu bramkowym dołożył Rudek-ostatnio bradzo skuteczny- i odżyły wśród nas nadzieje na korzystny rezultat. Od tego momentu Victoria zdecydowanie podkręciła tempo, a goście już tylko sporadycznie kontratakowali lecz na szczęście mieli źle nastawione celowniki. Ostatnie 10 minut to już oblężenie bramki Atutu zakończone bardzo szczęśliwie dla miejscowych. Już w doliczonym czasie gry fantastycznym, kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się właśnie Rudek. Piłka po jego uderzeniu z 17 metrów odbiła się jeszcze od poprzeczki i zatrzepotała w siatce bezradnego bramkarza Atutu. Na trybunach euforia, ale goście mogli zgarnąć całą pulę w dosłownie ostatniej akcji meczu. Znów dał o sobie znać K.Krzysztofik, który strzelił bardzo mocno z 16 metrów a piłka dosłownie o milimetry przeleciała od prawego słupka rozpaczliwie interweniującego Kwaśnika. Niektórzy z gości już widzieli ją w siatce... 

Tym razem jak zwykle byliśmy skuteczni lecz przeciwnik wykorzystał też nasze potknięcia w obronie i mecz zakończył się podziałem punktów, z którego bardziej cieszyła się Victoria. Wyniki pozostałych spotkań tej kolejki były dla nas bardzo korzystne, tak że nadal mamy 3 punkty przewagi nad drugim zespołem w tabeli Błękitnymi Siedlanka. FOTO

    


19 wrzesień 2004r. godz.17.00

 

Gryf MielecVictoria Czermin 1:2

 

Gryf Mielec : Fleszar - Węgrzyn, K.Lis, J.Lis, Chrabąszcz (70 Walczak) - Młynek, Kukla, Omylanowski, Słonina - Dudek (78 Miłosiński), Bełzo

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, Padykuła, Latos, Z.Skoczylas (70 Borowiec) - Janeczek (87 Soboń), D.Pezda, Żelazko, Sanecki (79 Markiewicz)- Rudek (84 Piłat), Zych

 

 

Sędziował: Paweł Ochab z Dębicy. Widzów:300
Bramki: 0-1 Sanecki (23), 1-1 Słonina (43,k.), 1-2 Sanecki (46)

            Mecz był rozegrany o dość nietypowej porze jak na tę porę roku, ale późna godzina nie przeszkodziła obydwu drużynom stworzyć ciekawego widowiska. Victoria przystąpiła do tego spotkania osłabiona brakiem swojego lidera Czai, który wyjechał za granicę. W linii pomocy zagrał więc Dariusz Pezda, który już w poprzednim sezonie udanie zastępował właśnie Czaję. 

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie zdecydowaną przewagę posiadali gospodarze. W drugiej odsłonie Czerminianie bronili się w dziesięciu, a Gryf paradoksalnie grał zdecydowanie gorzej niż przed przerwą. 

Początek meczu to zdecydowany napór gospodarzy. W 12 minucie na polu karnym Victorii doszło do sporego zamieszania, w którym zdaniem sędziego faulowany był jeden z zawodników Gryfu. Strzał z jedenastu metrów wyłapał wspaniale spisujący się między słupkami Kwaśnik, niewątpliwie pierwszoplanowa postać tego meczu. W 16 minucie bezpośrednio po rzucie rożnym piłka uderzyła w słupek bramki Kwaśnika i przeleciał wzdłuż linii bramkowej, z której to wyekspediował ją w pole jeden z zawodników Czermina. Victoria w tym okresie sporadycznie przedostawała się pod bramkę rywali. W 23 minucie w zasadzie pierwsza składniejsza akcja gości zakończyła się powodzeniem. Piłkę z autu na wysokości jedenastego metra wrzucał Żelazko. Futbolówkę w kierunku bramki Fleszara strącił Rudek a tam już czekał Franek- łowca bramek (Sanecki), który ze stoickim spokojem dał prowadzenie Victorii. Po tej dość niespodziewanej bramce obraz gry nie uległ zmianie, nadal zdecydowanie dominowali gospodarze. Cóż jednak z tego skoro grali bardzo nieskutecznie, a w bramce Czermina szalał wręcz Kwaśnik. W 30 minucie Jachym popełnił w tym meczu katastrofalny błąd, na szczęście jedyny, podając na 30 metrze piłkę wprost pod nogi napatnika Gryfu. Ten będąc sam na sam z Kwaśnikiem strzelił silnie lecz nasz bramkarz obronił to uderzenie. Potem jeszcze dwukrotnie w 37 i 40 minucie bardzo mocne i precyzyjne strzały z 12 i 25 metrów Kwaśnik zdołał sparować na rzut rożny a gospodarze wręcz przecierali oczy ze zdumienia jak po takich strzałach piłka nie znalazła drogi do siatki. Tuż przed przerwą miało miejsce zdarzenie, które wywarło decydujący wpływ na dalszy przebieg spotkania. W 42 minucie w kolejnym dużym zamieszaniu pod bramką Kwaśnika piłkę z linii bramkowej ręką wybił Żelazko. Sędzia nie widział tego zdarzenia jednak odgwizdał karnego po konsultacji z asystentem, który też w takim zamieszaniu raczej nie mógł widzieć tego zagrania. Sam Żelazko zarzekał się, że piłka uderzona głową przez napastnika gospodarzy z 2 metrów trafiła go w bok a nie w rękę. Decyzja sędziego była jednak nieodwołalna a skoro tak to Żelazko musiał opuścić boisko. Kwaśnik znów doskonale wyczuł intencje strzelca karnego, jednak tym razem piłka była uderzona zdecydowanie mocniej i gospodarze doprowadzili do remisu. 

Po przerwie siłą rzeczy Victoria nastawiła się na obronę wyniku grając w osłabieniu. Jednak gospodarze zaczęli drugą połowę mało skoncentrowani i natychmiast zostali za to ukarani. Wspaniałą indywidualną akcją popisał się Sanecki, który z ostrego kąta znów dał prowadzenie Victorii. Teraz goście jeszcze bardziej zwarli swe szeregi, a Gryf ku zdziwieniu wszystkich grał jakby ze dwa razy wolniej niż w pierwszej połowie i nie miał pomysłu na sforsowanie dobrze grającej defensywy Victorii i kapitalnie broniącego Kwaśnika. Czerminianie natomiast przeprowadzali groźne kontry i umiejętnie przetrzymywali piłkę w środkowej strefie boiska. W 60 minucie o mały włos Rudek zdobył by bramkę, ale po jego strzale z bardzo ostrego kata piłka otarła się o poprzeczkę i wyszła w pole. W doliczonym już czasie gry Zych będąc sam na sam z Fleszarem był nieprawidłowo powstrzymywany na polu karnym. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany (etatowy wykonawca karnych Sanecki został wcześniej zmieniony), ale nie zdobył bramki ponieważ udaną interwencją popisał się Fleszar. Chwilę potem sędzia zakończył to trzymające do końca w napięciu spotkanie. 

Tym samym Victoria pozostał jedynym niepokonanym zespołem w naszej grupie i z 5 punktami przewagi nad drugą Siedlanką przewodzi w tabeli.


26 wrzesień 2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Kolbuszowianka II 2:3

 

Victoria Czermin :Kwaśnik - Jachym, Padykuła, Ł.Soboń, Z.Skoczylas - Janeczek, D.Pezda, Markiewicz (G.Wróbel), Sanecki - Rudek, Zych

Kolbuszowianka II :Sito -  Krystel, Szczęch, Perlicki, Cudo - Wasyłeczko, Zuber, Osetek, Kret - Bogacz, Wiącek (38 Chorążak, 77 Draus)

 

Sędziował: Grzegorz Żak z Mielca. Widzów:200
Bramki: 0-1 Kret (17), 1-1 Sanecki (34), 1-2 Zuber (43), 2-2 Zych (51), 2-3 Wasyłeczko (61)

            Goniliśmy wynik, goniliśmy, ale nie dogoniliśmy. Goście byli lepsi (przede wszystkim skuteczniejsi) i wygrali. Mecz rozpoczął się od ataków zawodników z Kolbuszowej, którzy pierwszą dobrą sytuację mieli już w 3 minucie. Strzał z ostrego kąta przeleciał wzdłuż bramki Kwaśnika. Na szczęście żaden z zawodników gości  nie zamknął tej akcji. Kolejny błąd defensorów Czermina został już bezwzględnie wykorzystany. W 17 minucie Kwaśnik skapitulował po raz pierwszy po płaskim strzale z 10 metrów w długi róg bramki. W odpowiedzi Łukasz Zych w 27 minucie po doskonałym zagraniu piłki przez Janeczka stanął w oko w oko z Sitą lecz nieczysto trafił w piłkę, która minimalnie chybiła celu przelatując jakieś pół metra od słupka. No nie był to jak się na końcu okazało najlepszy dzień naszych strzelców, choć oni akurat normę w tym meczy wykonali bo strzelili dwie bramki. Gorzej natomiast spisywała się obrona bo pierwszy raz w tym sezonie straciliśmy 3 bramki w meczu. W 32 minucie Kolbuszowa powinna prowadzić już różnicą dwóch goli jednak kapitalną interwencją popisał się Kwaśnik broniąc strzał z 5 metrów. Z wymiany ciosów w tym fragmencie gry zwycięsko wyszli Czerminianie. W 34 minucie Sanecki znów po świetnym podaniu Janeczka znalazł się w sytuacji jeden na jeden i sytuacyjnym strzałem w długi róg zmusił Sitę do kapitulacji. Niestety nie dane było długo cieszyć się z remisu. Tuż przed przerwą ładna, składna akcja Kolbuszowianki zakończyła się zdobyciem gola. Po przerwie tak jak to było na początku meczu do ataku ruszyli goście stwarzając prawie identyczną sytuację jak w 3 minucie. Victoria jednak nie składała broni. W 51 minucie po strzale Saneckiego z 12 metrów Sito jeszcze zdołał wybić piłkę ale po dobitce Zycha z najbliższej odległości już nie podołał, chociaż był temu całkiem bliski. Piłka ledwo przekroczyła linię bramkową, ale przekroczyła i znowu był remis. I znowu na krótko. Po jednej z nieudanych akcji Czerminian goście wyprowadzili szybką kontrę i Kwaśnik musiał po raz trzeci sięgać po piłkę do siatki. Potem Victoria nie wykorzystała 3 znakomitych sytuacji do wyrównania. To co do tej pory było atutem w naszej grze to jest znakomite końcówki spotkań tym razem niezafunkcjonowało no i brakło tym razem szczęścia. W 68 Łukasz Soboń po indywidualnym rajdzie przez pół boiska będąc sam na sam strzelił obok słupka. W 72 faulowany w polu karnym był Darek Pezda. Dotąd niezawodny egzekutor karnych  Sanecki strzelił płasko w środek bramki. Sito rzucił się w prawy róg bramki ale zdołał nogami obronić ten strzał. W 82 Janeczek z 8 metrów posłał bombę w kierunku bramki Sity lecz piłka wylądowała na słupku. Tak więc tym razem nie udało się zdobyć choćby punktu ale mimo tego nadal pozostaniemy samodzielnym liderem.  FOTO.


3 październik 2004r. godz.16.00

 

Sokół MalinieVictoria Czermin 2:2

 

Sokół Malinie : Indyk - Barnat, A.Krempa, Niedbała, Głaz - Staniewski, G.Krempa, Karkoszka (46 Sypek), Lasek (75 Szwedo) - Madej, Kapinos (60 Piechota)

Victoria Czermin : Kwaśnik - Latos, Janeczek, Z.Skoczylas, M.Padykuła - G.Wróbel (46 Konieczny), Sanecki, Żelazko, Karczmarczyk (70 J.Soboń) - Zych, Rudek

Sędziował: Mariusz Gorczyca z Mielca. Widzów:200
Bramki: 0-1 Sanecki (28,k), 0-2 Zych (75), 1-2 Staniewski (88), 2-2 Madej (89)

            Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy pierwszą dogodną sytuację mieli już w 30 sekundzie meczu. Victoria odpowiedziała w 7 minucie. Po dograniu piłki przez Karczmarczyka Rudek strzelił z ostrego kąta, ale Indyk był na posterunku. Potem kolejno w 12, 14, 17 i 22 minucie gospodarze marnowali stuprocentowe sytuacje nie potrafiąc pokonać Kwaśnika nawet z dwóch metrów. Te niewykorzystane sytuacje zemściły się na gospodarzach w 28 minucie. Wtedy to faulowany w polu karnym był Zych, a pewnym egzekutorem jedenastki był Sanecki. 

W drugiej połowie Malinie dążyło do zmiany niekorzystnego rezultatu. W 62 minucie Kwaśnik zdołał obronić strzał z 5 metrów a już chwilę później powtórzyła się historia z pierwszej połowy. W 74 minucie po klasycznej kontrze Zych pięknym technicznym lobem podwyższył rezultat na 0-2, i wtedy wydawało się, że jest już po meczu. Ale tylko się tak wydawało... Jeszcze w 85 minucie Rudek strzelił mocno i celnie z rzutu wolnego, a potem rozpoczął się pościg Sokoła zakończony sukcesem. W 88 minucie w zamieszaniu podbramkowym Staniewski wykazał się największym sprytem i głową pokonał Kwaśnika. Minutę potem gospodarze cieszyli się z jednego punktu. W dość szczęśliwych okolicznościach Madej skutecznie dobił piłkę, która wcześniej po strzale z około 16 metrów trafiła w poprzeczkę bramki Kwaśnika.

Victoria wystąpiła w tym meczu bez kilku zawodników. Nie grali Jachym, D.i G.Pezda, Markiewicz. Od początku zagrał Karczmarczyk, a w drugiej połowie w seniorskiej piłce zadebiutował Maksymilian Konieczny. FOTO


10 październik 2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Ostrovia Ostrowy B. 1:1

 

Victoria Czermin : Kwaśnik - Latos, Jachym, Z.Skoczylas, M.Padykuła - G.Wróbel (72 Sanecki), G.Klich (60 Gruszka),   Karczmarczyk (46 Markiewicz), D.Pezda (67 Ł.Soboń) - Zych, Rudek

Ostrovia Ostrowy B. : Kościelny - Mielczarek, Cudo, Macina, P.Misiak, Świst - T.Misiak, Szczęch, Skiba (46 Saj), P.Misiak - Guźda

 

Sędziował: Tomasz Czerw z Babichy. Widzów:200
Bramki: 0-1 Latos (10, sam.), 1-1 Skoczylas (27,k.)

            Zarówno gospodarze jak i goście wystąpili w mocno osłabionych składach. W Czerminie nie grali Sanecki (wszedł na boisko pod koniec meczu), Żelazko, Janeczek, a więc trzon drużyny. W Ostrovii zaś grało kilku juniorów. Na początku spotkania Zych z Karczmarczykiem nie wykorzystali bardzo dobrej sytuacji do zdobycia bramki. Chwilę później niespodziewanie goście objęli prowadzenie. Niefortunnym strzelcem okazał się być Latos, który nie trafił czysto w piłkę przy próbie wybicia. Victoria odrobiła straty w 27 minucie, kiedy to na polu karnym w potężnym zamieszaniu sfaulowany został Zych. Jedenastkę mocnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystał Skoczylas. Potem raczej niewiele ciekawego działo się na boisku. W drugiej połowie ani gościom, którzy mieli trzy okazje do objęcia prowadzenia, ani Victorii mimo okazji Saneckiego nie udało zdobyć się więcej bramek i mecz w debiucie trenera Płanety zakończył się podziałem punktów. Foto brak, bo nie było mnie na meczu.


17 październik 2004r. godz.11.00

 

Piast Wadowice G.Victoria Czermin 4:1

 

Piast Wadowice G.

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, M.Padykuła, Z. Skoczylas, Latos (46 Ł.Soboń) - Czaja, D.Pezda (46 G.Wróbel), Żelazko, Janeczek - Zych, Rudek

Sędziował: Robert Pszeniczny z Mielca. Widzów:250
Bramki: 0-1 Żelazko (39), 1-1 (59, k), 2-1 (62), 3-1 (74), 4-1 (89)

            Pierwsza porażka na wyjeździe. Na domiar złego straciliśmy aż 4 bramki co do tej pory się nie zdarzyło w tym sezonie (najwyższa porażka to 2-3 z Kolbuszową). Mecz rozpoczął sie od zdecydowanych ataków gospodarzy. Pierwszej okazji w 6 minucie nie wykorzystał Kiełbasa, strzelając nad poprzeczką. Potem w 8 i 29 minucie również strzały napastników Piasta szybowały nad poprzeczką. Czerminianie pierwszą strzał na bramkę oddali dopiero w 30 minucie po indywidualnej akcji Zycha. Celny strzał obronił bardzo dobrze spisujący się bramkarz Piasta Paprocki. Akcja ta była sygnałem ostrzegawczym dla gospodarzy. W 39 minucie Latos zagrał dokładną piłkę do Żelazki, a ten będąc w sytuacji sam na sam dał prowadzenie Victorii. W 45 minucie Zych stanął jeszcze przed szansą na podwyższenie prowadzenia, ale znów Paprocki okazał się lepszy w tej konfrontacji. W drugiej połowie gospodarze przystąpili do jeszcze bardziej zdecydowanych ataków i przyspieszyli tempo rozgrywania akcji. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Chociaż trzeba przyznać, że Piast doprowadził do wyrównania raczej w dość szczęśliwych okolicznościach. W 59 minucie sędzia podyktował rzut karny za zagranie Jachyma ręką w polu karnym. Jachym interweniował w narożniku pola karnego, przy końcowej linii wykonał wślizg zatrzymując piłkę ręką. Napastnik Piasta zmylił Kwaśnika i było 1-1. Gospodarze poszli za ciosem i 3 minuty potem wyszli na prowadzenie strzelając gola głową po ładnym dokładnym dośrodkowaniu. Victoria próbowała jeszcze odwrócić losy pojedynku. W 66 minucie Skoczylas głową uderzył na bramkę, lecz Paprocki zdołał sparować piłkę na poprzeczkę.  W 70 minucie Zych z 14 metrów przestrzelił. W odpowiedzi gospodarze wyprowadzili klasyczną kontrę. Kiełbasa dograł piłkę wzdłuż linii końcowej do nadbiegającego partnera a ten bez problemów pokonał Kwaśnika po raz trzeci. Jeszcze w 79 minucie Zych, a w 85 Rudek usiłowali zdobyć bramkę kontaktową lecz Paprockiego tego dnia nie dane było pokonać więcej niż jeden raz. Za to Piast w samej końcówce znów po kontrze zdobył kolejnego gola. Tak więc zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy w tym meczu byli przede wszystkim skuteczniejsi.

Mecz był rozegrany na boisku Plonu Kawęczyn (którego płyta to typowe kartoflisko) ze względu na remont boiska w Wadowicach. FOTO


24 październik 2004r. godz.11.00

 

Victoria Czermin - Tuszymka Tuszyma 1:3

 

Victoria Czermin :  Kwaśnik - Jachym, M.Padykuła, Z. Skoczylas, Latos (55 Markiewicz) - Czaja, G.Wróbel (75 D.Pezda ), Sanecki, Janeczek - Zych, Rudek

Tuszymka Tuszyma :Z.Błachowicz - Moździoch, T.Błachowicz, Mędrygał, Piecuch - Morawiec, Hodur, Kopera, Darłak - Ziomek, Papierz

Sędziował: Sebastian Krzak z Mielca. Widzów:250
Bramki: 0-1 Moździoch (2), 1-1 Sanecki (60), 1-2 Moździoch (74), 1-3 Moździoch (85)

            Trwa  okres nie za dobrej (jeżeli tak można powiedzieć) gry Victorii Czermin. Do meczu z Tuszymką Czerminianie przystąpili w swoim aktualnie najlepszym składzie i w ustawieniu takim jak na początku rundy, nie grał tylko Żelazko,  lecz gra nie wyglądała już tak dobrze. Mecz rozpoczął się wprost fatalnie. Pierwszy strzał na bramkę Kwaśnika  i od razu pierwsza bramka dla Tuszymy. Kompletne zaskoczenie.  Napastnik gości, który prawie cały mecz grał samotnie w ataku strzelił niezbyt silnie lecz precyzyjnie z około 25 metrów  (żeby lepiej oddać odległość z jakiej padła bramka napiszę, że to było około 10 metrów od linii pola karnego), i jak się okazało był to strzał, którego nasz bramkarz nie zdołał obronić.  Ten sam zawodnik Moździoch siał spustoszenie w naszych szeregach i jeszcze dwa razy pod koniec meczu pokonał Kwaśnika. Dalszy obraz gry to przewaga Victorii i nieliczne kontry gości. Pierwszą dogodną sytuację w tym meczu dla Victorii miał Zych w 17 minucie. Jego próba przelobowania bramkarza Tuszymy okazała się niecelna. W 26 minucie Sanecki stanął przed szansą doprowadzenia do wyrównania. Jego strzał z bliskiej odległości obronił dobrze spisujący się między słupkami bramkarz przyjezdnych, a dobitka tego samego zawodnika wylądowała na poprzeczce. Potem dwukrotnie gospodarze próbowali znaleźć receptę na bramkarza gości strzałami z dystansu. Jednak  strzał Rudka w 29 minucie był niecelny, zaś uderzenie Janeczka w 37 minucie obronił pewnie bramkarz. Jak nie nogą to może strzałem z głowy uda się coś ustrzelić. W 40 minucie przed taką szansą stanął Skoczylas, który strącił futbolówkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Czai, lecz i ten sposób okazał się nieskuteczny bowiem znów dobrą interwencją popisał się bramkarz Tuszymy. Pod koniec pierwszej połowy goście wykorzystali nieudaną pułapkę ofsajdową i stanęli przed szansą na podwyższenie rezultatu, jednak na szczęście słupek uratował Kwaśnika przed nieuchronnym wyciągnięciem piłki z siatki. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Nadal stroną przeważającą była Victoria, która bardzo chciała strzelić bramkę. A jak się za bardzo chce to czasami skutek jest odwrotny do zamierzonego. Tuż po wznowieniu po przerwie gry strzałem z dystansu próbował zaskoczyć bramkarza Janeczek lecz piłka minęła poprzeczkę bramki o kilkanaście centymetrów. Victoria dopięła swego po godzinie gry, kiedy to w potężnym zamieszaniu najwięcej zimnej krwi zachował Sanecki. Była to bramka z gatunku wymęczonych i to po bardzo dużych mękach. Czerminianie po odrobieniu strat zaatakowali jeszcze z większym impetem. Między 63 a 68 minutą mieli trzy okazje na objęcie prowadzenia. Najpierw Markiewicz wprowadzony do gry za poobijanego Latosa będąc ze 2 metry od bramki i naciskany przez obrońców nie dał rady strzelić bramki. Potem po ładnej akcji Zych z 16 metrów strzelił obok słupka a za chwilę w olbrzymim zamieszaniu w polu karnym Tuszymy ani Markiewicz ani Zych z 5 metrów nie wepchnęli piłki do siatki. I wreszcie przyszła 74 minuta i sytuacja, która zaważyła o końcowym rezultacie tego pojedynku. Jachym będąc ostatnim zawodnikiem przed Kwaśnikiem, naciskany mocno przez napastnika Tuszymy zamiast wyekspediować piłkę w siną dal gdziekolwiek w pola, las, trybuny, jak to mają czynić w zwyczaju tzw. ostatni stoperzy w takich sytuacjach, próbował podać głową piłkę do Kwaśnika. Uczynił to jednak tak nieprecyzyjnie, że gość z Tuszymy znalazł się w oko w oko z... pustą bramką. Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. No ale zdarza się. Victoria próbowała jeszcze zdobyć choćby jeden punkt, ale to nie był dobry dzień dla naszych napastników. Goście wykorzystali to, że Czermin po utracie gola  rzucił wszystkie siły do ataku i wyprowadzali bardzo groźne kontrataki. Po jednym z nich w 85 minucie i znów po niezbyt dobrej interwencji Jachyma kat Victorii płaskim strzałem koło słupka z 18 metrów pogrążył nadzieje na jakiś korzystny rezultat w tym meczu. Kompletne rozbici gospodarze nie potrafili wykorzystać nawet rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką obrońcy gości. Nieszczęśliwym strzelcem okazał się Skoczylas, który uderzył mocno jednak bramkarz obronił ten strzał. Było to w 92 minucie gry. Minutę później sędzia zakończył zawody. Nie ma co ukrywać, zagraliśmy wybitnie nieskutecznie. To był mecz podobny do  naszego pierwszego występu w tej rundzie, tylko to my wystąpiliśmy w roli wybitnie nieskutecznych i mających prawie cały czas przewagę gospodarzy. 

Z góry przepraszam za brak zdjęć ale wypożyczyłem na dzisiaj swój sprzęt foto.


31 październik 2004r. godz.14.00

 

Dębiaki – Victoria Czermin 1:1

 

Dębiaki : Magda - W.Świątek, P.Flis (25 Wójcik), G.Świątek, P.Świątek - T.Flis, T.Hyjek, Działo, Mazepa (46 W.Hyjek, 88 Dudzik)- Paterak, A.Hyjek

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, M.Padykuła (72 Latos), Z. Skoczylas, Ł.Soboń - Czaja, Gruszka (46 Rudek ), Sanecki, Janeczek - Zych, D.Pezda (46 Żelazko)

Sędziował: Paweł Żądło z Kolbuszowej. Widzów: 150
Bramki: 0-1 T.Hyjek (26), 1-1 Żelazko (65)

            Kolejny delikatnie mówiąc nie najlepszy występ piłkarzy z Czermina. Do meczu Victoria przystąpiła z zamiarem wywiezienia z Dębiaków trzech punktów lecz krótko mówiąc nie udało się tego planu zrealizować. Początek meczu należał do Czermina, jednak pomimo w miarę dobrej gry w środku pola nie udawało się przełożyć tego na jakieś klarowne sytuacje do zdobycia bramki. Pierwsza taka nadarzyła się dopiero w 23 minucie po stałym fragmencie gry. Po krótko rozegranym rzucie rożnym Czaja strzelił z 16 metrów na bramkę ale piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła na aut. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Strzał z za linii pola karnego z wielkim trudem Kwaśnik sparował na rzut rożny. Minutę po tej akcji Dębiaki cieszyły się z uzyskania prowadzenia. Najpierw Sanecki w prosty sposób stracił piłkę w środku pola przy wyprowadzeniu kontry, potem koszmarnie nie trafił w piłkę Padykuła (normalnie się "urwał"), a  napastnik Dębiaków będąc sam na sam z Kwaśnikiem mocnym strzałem w długi róg zmusił go do sięgnięcia po piłkę do siatki. Victoria próbowała doprowadzić do remisu jednak stwarzanie dobrych sytuacji przychodziło zawodnikom Czermina z wielkim, bardzo wielkim trudem. A kiedy już takie się pojawiały brakowało zimnej krwi aby pokonać bramkarza gospodarzy nota bene nie grzeszącego wzrostem. Najlepszą sytuację w pierwszej części meczu zmarnował w 32 minucie Sanecki, kiedy to po jego strzale obrońca zdołał wybić piłę na róg. W 35 minucie gospodarze stanęli przed szansą na podwyższenie rezultatu jednak na szczęcie strzał głową z 5 metrów jednego z zawodników Dębiaków minął słupek bramki Kwaśnika. W drugiej odsłonie Victoria bardziej zdecydowanie rzuciła się do odrabiania strat, ale na początku to gospodarze mieli dobre sytuacje na powiększenie swego dorobku bramkowego. W 51 i w 55 minucie nie udało się im pokonać Kwaśnika uderzeniami z 10 metrów. W odpowiedzi Rudek w 56 minucie przeprowadził indywidualną akcję. Mijał obrońców niczym tyczki slalomowe i będąc w oko w oko z przerażonym bramkarzm, 5 metrów od bramki, huknął z całej siły (tak w ogóle zupełnie niepotrzebnie). Piłka poszybowała z ogromną siłą...  wysoko, wysoko nad poprzeczką. To była zdecydowanie najlepsza okazja do zdobycia bramki w całym meczu. W 59 minucie Skoczylas próbował pokonać bramkarza Dębiaków strzałem z dystansu a w 62 minucie Sanecki z rzutu wolnego jednak bez powodzenia. Napór Victorii przyniósł w końcu efekt bramkowy w 65 minucie. Kapitalnym zagraniem popisał się Janeczek, który znakomicie podał piłkę przez pół boiska do Żelazki, a ten będąc w dogodnej sytuacji mocnym strzałem w krótki róg w końcu zmusił bramkarza Dębiaków do kapitulacji. W 84 minucie Victorię od utraty gola uchronił Sanecki na spółkę z poprzeczką, wybił on bowiem piłkę z linii bramkowej na poprzeczkę i to była z kolei najlepsza sytuacja stworzona przez gospodarzy w tym pojedynku. W końcówce meczu jeszcze Zych i Rudek mogli przesądzić o zwycięstwie Victorii lecz znów zabrakło skuteczności. FOTO


7 listopad 2004r. godz. 11.00

 

Victoria Czermin - Błękitni Siedlanka 2:1

 

Victoria Czermin : Kwaśnik - Jachym, Padykuła, Ł.Soboń (88 Gruszka), Z.Skoczylas - J.Soboń (46 Janeczek), G.Wróbel, Sanecki ( 46 D.Pezda), Czaja - Rudek (46 Karczmarczyk), Zych

Błękitni Siedlanka

Sędziował: Stanisław Wieczerzak Widzów:250
Bramki: 1-0 Janeczek (62, k.), 2-0 Czaja (72), 2-1 Lewandowski (82)

           Na zakończenie sezonu w końcu piłkarze Victorii zdobyli komplet punktów. Trzeba jednak przyznać, że to zwycięstwo nie przyszło naszym zawodnikom łatwo. Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla gospodarzy. Już w 4 minucie gry szarżujący w polu karnym Zych był nieprzepisowo zatrzymywany przez jednego z defensorów gości i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Sanecki, który do tej pory zdobył już kilka bramek wykorzystując ten stały fragment gry. Tym razem jednak kibice tylko jęknęli, gdyż piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad poprzeczką. Potem niewiele ciekawego działo się na boisku. Obie drużyny skupiły się głównie na grze w środku pola i tylko sporadycznie próbowały w jakiś sposób zatrudnić bramkarzy. Dopiero końcówka pierwszej połowy przyniosła emocje, a to za sprawą gości. W 42 minucie mieli oni doskonałą sytuację na objęcie prowadzenia, na szczęście dla Victorii napastnik Błękitnych będąc sam na sam z Kwaśnikiem strzelił dokładnie w spojenie słupka z poprzeczką. W drugiej odsłonie trener Płaneta dokonał trzech zmian, po których nieco poprawiła się gra Czerminian, a to głównie za sprawą Janeczka. Właśnie ten zawodnik tuż po wznowieniu gry dał sygnał do ataku oddając strzał z około 25 metrów. 3 minuty potem Zych nie wykorzystał dobrej sytuacji strzelając tuż obok słupka z 5 metrów. W 58 minucie znów Janeczek sprawdził czujność bramkarza Siedlanki strzałem z dystansu. Ten okres dobrej gry Victorii przyniósł efekt bramkowy w 62 minucie. W polu karnym upadł Zych naciskany przez defensora gości  a sędzia podyktował drugą w tym meczu jedenastkę. Tym razem do piłki podszedł Janeczek i bardzo pewnym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych. W 72 minucie spotkania doszło do sytuacji, która jak się potem okazało zaważyła na końcowym rezultacie meczu. Najpierw Zych jakimś cudem z 2 metrów nie potrafił strzelić bramki tylko trafił w poprzeczkę. Piłka spadła w okolice 5 metra, gdzie doszło do potężnego zamętu. Żaden z obrońców nie zdołał wyekspediować piłki daleko od bramki. W tym zamieszaniu znalazł się Czaja i podwyższył wynik meczu. Po stracie drugiej bramki goście wzięli się ostro do pracy i byli bliscy wywiezienia jednego punktu. W 77 minucie Kwaśnik obronił potężną bombę z 20 metrów przenosząc piłkę nad poprzeczką.  Parę minut później Błękitni wykonywali serię rzutów rożnych. Po jednym z nich Lewandowski strzałem głową z 5 metrów przywrócił nadzieję gości na uzyskanie korzystnego rezultatu. W 85 minucie przyjezdni mieli ku temu wyborną okazję. Napastnik gości będąc w oko w oko z Kwaśnikiem zamiast strzelać dogrywał piłkę do partnera, jednak uczynił to mało precyzyjnie. W ten sposób Victoria  przełamała passę meczy bez zwycięstwa i odniosła pierwsze zwycięstwo pod wodzą trenera Jerzego Płanety.. FOTO